Publikované dňa: 22.10.2021
Author: Łukasz Juszczak (Lukasz) Poland
Mówią, że puzzle to jedna z metod marnowania czasu. Co ciekawe, dla jednych będzie to brzmiało jak romantyczny „wabik”, pozwalający uciec nieco od pędu codzienności, dla innych jak „straszak”, bo przecież w życiu ważna jest produktywność i rozwój. I dziś chciałbym wskazać wam jedną z możliwości pogodzenia obu stron. Bo okazuje się, że puzzle to doskonała okazja do… czytania książek, czyli połączenia przyjemnego z pożytecznym (choć ja bym powiedział: pożytecznego z pożytecznym).
Zanim jednak przejdę dalej jedna mała dygresja. Wspomniałem, że puzzle to „metoda marnowania czasu”. Dla osób, które spędzają sporo czasu przy układankach to co napiszę to oczywista-oczywistość, ale dla tych, którzy szukają pretekstu, by spróbować swych sił w tej formie rekreacji warto wspomnieć o jej zaletach dla zdrowia. Bo nie wiem, czy wiecie, ale puzzle angażują obie półkule mózgu, rozwijają pamięć krótkotrwałą, poprawiają rozumowanie przestrzenno-wizualne, łagodzą stres. Czyli niosą ze sobą wiele pozytywnych rzeczy. Zatem jest to temat, który zasługuje na osobny wpis na blogu.
No właśnie. Książki czytamy. Czytamy, czyli uruchamiamy proces do którego niezbędny jest zmysł wzroku. Ten sam zmysł, który niezbędny jest do układania puzzli. Zatem w jaki sposób pogodzić ze sobą te dwie aktywności? Odpowiedź jest prosta: słuchając!
Słuch, z punktu widzenia PuzzloManiaka jest zmysłem praktycznie nie wykorzystywanym. Znam osoby, które po zakończeniu obrazka czerpią przyjemność z jego dotykania („miziania”). Spotkałem się z takimi, którzy lubią zapach nowo otworzonych puzzli. Natomiast nie spotkałem się z osobą, która "brała by" puzzle na słuch. Owszem, ma to swoje przełożenie na wcześniej wymienione benefity wynikające z takiej formy spędzania czasu, gdyż nie powoduje ono naszego przebodźcowania. Dlatego też czasem warto oddać się temu hobby w ciszy, bo to niesamowicie relaksuje. Jednak sam należę do osób, które lubią urozmaicać sobie tę aktywność, wprowadzając inne rytuały, dzięki którym nawet czas spędzony nad żmudnym fragmentem obrazka satysfakcjonuje. I jednym z kilku takich małych okołopuzzlowych rytuałów jest… słuchanie audiobooków.
Audiobook (nazywany także książką mówioną lub audioksiążką), to nic innego jak zapis nagrania książki czytanej przez lektora lub lektorów. Czasem przybiera on formę słuchowiska, w którym, prócz standardowej treści książki, słyszymy także różne efekty akustyczne, jak np. dźwięki otoczenia oraz muzykę, co dodatkowo pobudza naszą wyobraźnię. Choć moda na audiobooki jest dość młoda, to ich historia sięga końcówki XIX wieku, kiedy to zaczęły pojawiać się pierwsze tego typu nagrania. Ograniczeniem tutaj jednak był nośnik, który pozwalał na zarejestrowanie zaledwie 4 minut nagrania. Wyobraźcie sobie ile zachodu potrzeba by, by w ten sposób utrwalić np. „Władcę Pierścieni”. Zatem potrzeba było rozwoju nośników, aby ta forma dostępu do książek, zyskała na popularności.
W Polsce, wiele osób kojarzy książki mówione z osobami niewidomymi, prawdopodobnie dlatego, że przez wiele lat to właśnie Polski Związek Niewidomych wydawał je na kasetach. Oczywiście kasety nie były najwygodniejszym medium. Z czasem zastąpiły je płyty CD, potem płyty z nagraniami mp3, by wreszcie, dzięki rozwojowi internetu, umożliwić nam pobieranie nagrań bezpośrednio z sieci. To też sprawiło, że pojawili się nowi wydawcy i dystrybutorzy. Warto wśród nich wspomnieć o Bibliotece Akustycznej i Audiotece, które rozpoczęły działalność w 2008 roku. I wierzcie mi, od tego czasu wiele w książkach mówionych się zmieniło. Na lepsze.
Jedną z rzeczy, które się zmieniły w świecie audiobooków, jest ich dostępność. I dotyczy ona zarówno sprzętu niezbędnego do słuchania jak i możliwości zdobycia audioksiążek. Słowo „zdobycia” nie jest tu przypadkowe, ale o tym za chwilę.
Po pierwsze: na czym słuchać? Jeszcze kilka lat temu wymagało to nieco zachodu. W zależności od nośnika, potrzebny był odtwarzacz CD lub mp3. Rozwój urządzeń mobilnych sprawił, że obecnie możemy ich słuchać niemal na każdym smartphonie. Oczywiście, można też korzystać z innych narzędzi, jak komputery, tablety, czy inny sprzęt audio. Jest w czym wybierać, a to, co może mieć wpływ na nasz wybór, to nośnik z jakiego korzystamy.
Po drugie: nośnik. Tak jak pisałem, obecnie zdecydowana większość audiobooków to nagrania w formacie mp3, które można kupić w księgarniach i sklepach internetowych na płytach, lub w postaci plików pobieranych prosto z internetu. W tym drugim wypadku także możliwości są dwie. Albo będą to książki kupowane na stałe, które możemy pobrać i potem odtwarzać kiedy tylko chcemy, lub możemy zdecydować się na usługę abonamentową (oferują je m.in.Storytel i Audioteka), gdzie płacąc stałą kwotę mamy dostęp do całej bazy audiobooków, przez określony abonamentem czas.
Po trzecie jak je zdobyć? O jednym sposobie napisałem. Są to księgarnie. Zarówno te stacjonarne jak i internetowe, w tym te, specjalizujące się tylko w audiobookach. Przez ostatnie lata rynek książek mówionych naprawdę niesamowicie się rozwinął i największe serwisy oferują po kilka a nawet kilkanaście tysięcy (!) tytułów w swojej ofercie. W tej liczbie znajdziemy zarówno bajki, poezję, kryminały, lektury, romanse, fantastykę, literaturę faktu, książki z zakresu rozwoju osobistego i inne gatunki. W sumie chyba łatwiej byłoby szukać jakiego typu książek nie ma. To sprawia, że coś dla siebie znajdzie praktycznie każdy, kto ma ochotę spróbować zatopić się w świecie historii czytanych przez lektorów. Ale są też alternatywne możliwości zdobycia audio-książek. Wbrew pozorom nie przeczytacie tutaj o pirackich serwisach. Chodzi mi o biblioteki. Coraz więcej bibliotek publicznych posiada także zbiory dźwiękowe. Sam mam okazje korzystać ze zbiorów Wojewódzkiej i Miejskiej Biblioteki Publicznej w Bydgoszczy i zapewniam, że wybór mają naprawdę duży i ciągle pojawiają się nowości.
Dodajmy to tego serwisy zagraniczne jakAudibly, czy też źródła darmowe, które oferują książki, będące w tzw. domenie publicznej jak Wolne Lektury, czy Project Gutenberg i możliwości słuchania stają się niemal nieograniczone. W przypadku tych ostatnich trzeba się liczyć jednak z tym, że ich jakość czasem (zaznaczam: czasem, nie zawsze) będzie gorsza niż w przypadku komercyjnych nagrań.
Zatem sami widzicie, że mając możliwość zarówno wypożyczenia, jak i skorzystania ze stosunkowo niedrogich usług abonamentowych, korzystanie z serwisów pirackich po prostu nie ma sensu.
Kiedy tylko masz czas. Na przykład, układając puzzle! Dokładnie tak. Audiobook nie angażuje nas tak jak tradycyjna książka. Dzięki temu, przy czynnościach bardziej mechanicznych, mamy okazję odzyskać nieco czasu, który minąłby nam bezpowrotnie. Sam słucham sprzątając, jadąc rowerem lub samochodem, spacerując z psem, czy układając puzzle... Problemem może być nasza podzielność uwagi, która jest cechą indywidualną. Zatem warto najpierw spróbować, czy na pewno to coś dla was. Bo może puzzle was angażują do tego stopnia, że nie będziecie w stanie skupić się na czytanej treści? Mimo wszystko myślę, że dla wielu z was to znakomite rozwiązanie. Obserwując miłośników puzzli w internecie często widzę, że podczas układania np. oglądają seriale lub słuchają radia. Książka mówiona pod tym względem bardzo przypomina audycję radiową.
To chyba najtrudniejsze pytanie i na nie sam musisz sobie odpowiedzieć. Słuchaj tego co lubisz, bo ma być to przede wszystkim przyjemnością. Jednak jeżeli nie korzystałeś wcześniej z audiobooków sugeruję sięgnąć po jakąś lżejszą pozycję, nie koniecznie będącą wywodem akademickim (tak, takie też się zdarzają – np. "Wstęp do psychoanalizy" Freuda), czy też pełną faktów książką historyczną.
Jeżeli boisz się, że słuchanie lektora będzie dla Ciebie zbyt nużące zacznij od słuchowisk. Ich wybór jest dużo mniejszy, pewnie dlatego, że ich produkcja jest bardzo kosztochłonna. Ale zapewniam, że niektóre z nich, jak np. "Filary Ziemi", "Blade Runner", "Wiedźmin", czy Biblia Audio (w jej nagraniu uczestniczyło blisko 500 aktorów i 10 000 statystów i jest największym słuchowiskiem w Europie!) to niesamowite doznanie dla ucha! Sam pamiętam, jak słuchając pewnego zimowego wieczoru kultowegoLśnienia (Stephena Kinga), właśnie w formie słuchowiska, obracałem się za siebie mając wrażenie, że ktoś za mną idzie… A gdy zakończyłem słuchanie doszedłem do wniosku, że film, który uważałem za bardzo dobry, jakoś stracił w porównaniu do książki…
Owszem, większość tytułów czyta pojedynczy lektor. Jednak i to potrafi być zaletą. Spróbujcie książek czytanych np. przez Krzysztofa Gosztyłę, Janusza Zadurę, Macieja Stuhra, Mariusza Bonaszewskiego a to zaledwie kilka z wielu, naprawdę niesamowitych, polskich głosów. Pamiętam rozmowę z pracownikiem wspomnianej już biblioteki, który sam przyznał, że są czytelnicy, którzy wybierają książki nie po autorze, czy gatunku, ale biorą w ciemno to, co czyta pan Gosztyła. Nie bez przyczyny przez niektórych nazywany jest "Mistrzem". Jego niesamowity głos i doskonałe interpretacje to prawdziwa uczta dla ucha.
A jak już się oswoisz z książką słuchaną, możesz sięgnąć bo te bardziej wymagające tytuły, także z zakresu rozwoju osobistego, szczególnie jeżeli uważasz puzzle za metodę marnowania czasu. Puzzle i audioksiążki to okazja na bardzo pozytywną pigułkę dla mózgu!
Jak pewnie zauważyłeś jestem zagorzałym miłośnikiem książki mówionej. Myślę, że te przesłuchane mogę liczyć już nie w dziesiątkach a setkach. Często są to książki, na które normalnie nie znalazłbym czasu a dzięki słuchaniu ich w tle, np. podczas tak przyjemnych czynności jak układanie puzzli, mogłem sobie na nie pozwolić. Zatem zachęcam, spróbuj. Jeżeli jeszcze cię nie przekonałem do spróbowania pomyś o tym jak potęguję przyjemność układania słuchanie książki i układanie obrazka w tej samej tematyce? Np. Słuchając cyklu o Harrym Potterze w świetnej interpretacji Piotra Fronczewskiego i jednocześnie układając puzzle 3D lub tradycyjne puzzle 1000 elementów przedstawiające świat Hoghwartu?
Nie jest to jedyna forma w jaką ja i myślę wielu z puzzlomaniaków, urozmaicam sobie czas spędzony na układaniu. O kolejnych czynnościach i małych rytuałach myślę, że za jakiś czas napiszę na naszym blogu.